Życiorys Sługi Bożego ks. Bronisława Markiewicza
Dodane przez Administrator dnia 22 November 2009 14:59
S�uga Bo�y ks. Bronis�aw Markiewicz urodzi� si� 13 lipca 1842 r. w Pruchniku ko�o Jaros�awia jako syn Jana i Marii z Gryzieckich. By� jednym z jedena�ciorga rodze�stwa, �yj�cego w �rednio zamo�nej rodzinie trudni�cej si� kupiectwem i rolnictwem. Po uko�czeniu szko�y elementarnej w rodzinnym miasteczku kontynuowa� nauk� w przemyskim gimnazjum.
Kolejnym szczeblem jego edukacji by�o Seminarium Duchowne, r�wnie� w Przemy�lu. Podczas owych studi�w teologicznych (1863-1867) rozpocz�� katechizacj� dzieci i m�odzie�y. Dzi�ki tej pracy pozna� problemy zwi�zane z n�dz� i wiekowymi zaniedbaniami. Dnia 15 wrze�nia 1867 r. Bronis�aw Markiewicz uko�czy� studia i otrzyma� �wi�cenia kap�a�skie.
W dwa tygodnie p�niej, to jest 28 wrze�nia 1867 r., obj�� stanowisko wikariusza w swojej pierwszej plac�wce duszpasterskiej w Harcie ko�o Dynowa. Maj�c pewne do�wiadczenie, z ogromnym zaanga�owaniem przyst�pi� do pracy spo�eczno-wychowawczej. Po latach o pracy tej pisa�: „Od 1867 roku jako kap�an szed�em do ka�dej chaty, do m�odzie�y na polach pracuj�cej, do szpitali, do wi�zie� cywilnych i wojskowych”.
20 lutego 1870 r. ks. Markiewicz przeniesiony zosta� z Harty na stanowisko wikariusza przy katedrze w Przemy�lu. By�a to oczywi�cie promocja, pozwalaj�ca na szersz� dzia�alno�� spo�eczno-wychowawcz�, kt�ra w �yciu tego ksi�dza zacz�a zajmowa� coraz wa�niejsze miejsce.
W katedrze przemyskiej pracowa� do jesieni 1873 r. By lepiej przygotowa� si� do pracy z m�odzie��, kt�rej los z roku na rok stawa� mu si� bli�szy, za zgod� w�adz duchownych 1 wrze�nia 1873 r. rozpocz�� studia, najpierw na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, p�niej na Uniwersytecie Jagiello�skim w Krakowie, gdzie studiowa� filozofi�, histori�, literatur� i pedagogik�. Wiosn� 1876 r. zosta� odwo�any przez Kuri� Biskupi� ze studi�w i skierowany do pracy duszpasterskiej w parafii Ga� ko�o Przeworska. Z ogromn� energi� przyst�pi� do pracy. Prowadzi� wyk�ady i prelekcje na temat nowoczesnej uprawy roli, by zaradzi� bardzo niskiej kulturze rolnej. Wprowadzi� w swej parafii r�ne formy samopomocy. Jedn� z bardziej znanych by� tzw. "zsypek"-rezerwowy magazyn zbo�owy dla najubo�szych gospodarzy, kt�rzy mogli z niego korzysta� na przedn�wku i w czasie kl�sk �ywio�owych. Utworzy� kas� po�yczkow� dla swoich parafian, kt�ra zosta�a przekszta�cona w "Sp�k� Oszcz�dno�ci i Po�yczek". Po blisko 2-letniej pracy w Gaci ks. Markiewicz zosta� proboszczem w B�a�owej (1877 r.). Podobnie jak w poprzednim probostwie, stara� si� podnie�� poziom �ycia swoich parafian. Ch�opi nie mog�c utrzyma� si� z ziemi, dodatkowo trudnili si� rzemios�em, a konkretnie tkactwem. Ks. Markiewicz chc�c zaradzi� problemom parafian, zwr�ci� si� do �wczesnego marsza�ka kraju, Miko�aja Zyblikiewicza, o pomoc w otwarciu szko�y tkackiej w B�a�owej. Wsparcie otrzyma� i szko�� otworzy�, a najzdolniejszych jej uczni�w wys�a� na praktyk� do Czech i Niemiec. Biedzie i zacofaniu towarzysz� zwykle choroby. I wobec tego problemu ks. Markiewicz nie pozosta� oboj�tny. Prowadzi� akcje profilaktyczne, opracowa� niezb�dny zestaw �rodk�w dezynfekcyjnych i zapobiegawczych przeciw cholerze i innym chorobom zaka�nym, u�wiadamia� i informowa� o znaczeniu higieny w codziennym �yciu, za�o�y� szpital epidemiologiczny w B�a�owej. Obok biedy i g�odu, prawdziw� plag� szerz�c� si� w Galicji by�o pija�stwo. Ks. Markiewicz zaj�� si� i tym problemem, zarz�dzi� sk�adanie kaucji pieni�nej przez ka�dego gospodarza urz�dzaj�cego u siebie przyj�cie z alkoholem. Chc�c zmniejszy� popularno�� karczmy, g��wnie w�r�d m�odzie�y, sprowadzi� szachy i warcaby, uczy� gier, tworz�c co� na kszta�t �wietlicy. Pomys� sta� si� skuteczny. Z probostwa w B�a�owej ks. Markiewicz powo�any zosta� na stanowisko profesora teologii pastoralnej w Seminarium Duchownym w Przemy�lu. Uczy� tam do roku 1885.
Dnia 10 Listopada 1885 r. wyjecha� do W�och na w�asn� pro�b� i za zgod� ks. biskupa �ukasza Soleckiego, aby wst�pi� do zakonu zajmuj�cego si� opuszczon� m�odzie�� i prac� w�r�d biednego ludu. Na kr�tko zatrzyma� si� w Rzymie, po czym pojecha� do Turynu, gdzie 1 stycznia 1886 r. wst�pi� do nowicjatu salezja�skiego. Tam pod wp�ywem ks. Jana Bosco, zdecydowa� si� na przyj�cie regu�y salezja�skiej i wychowywania dzieci zaniedbanych.
Sta� si� gorliwym uczniem ks. Jana Bosco, pozna� zasady, jak r�wnie� otrzyma� wiele wskaz�wek i rad dotycz�cych wychowania sierot w duchu pow�ci�gliwo�ci i pracy. Pow�ci�gliwo�� i praca mia�y by� has�em, dewiz� oraz god�em we wszystkich poczynaniach wychowawczych. Po odbyciu nowicjatu, 25 marca 1887 r., ks. B. Markiewicz z�o�y� na r�ce ks. J. Bosco wieczyste �luby zakonne, zobowi�zuj�ce go do zajmowania si� wychowaniem ubogiej i opuszczonej m�odzie�y. Podczas pobytu w zakonie salezja�skim ks. Markiewicz wyk�ada� teologi�, pomaga� w pracy duszpasterskiej, jak r�wnie� pe�ni� obowi�zki wychowawcy. Napisa� te� swoj� pierwsz� rozpraw� opublikowan� we Lwowie, pt. "Trzy s�owa do starszych w narodzie". Rzecz dotyczy�a problemu katechizacji, rozwoju kultury narodowej i odpowiedzialno�ci spo�ecznej.
Wczesn� wiosn�, 1892 r. ks. B. Markiewicz po kilkuletnim pobycie we W�oszech wr�ci� do Galicji. Nominowany przez Biskupa Przemyskiego, obj�� probostwo w Miejscu ko�o Krosna, kt�re za jego staraniem, w kilka lat p�niej, nazwane zosta�o Miejscem Piastowym. Bogate do�wiadczenia dotycz�ce pracy opieku�czo-wychowawczej z dzie�mi i m�odzie��, dobrze przygotowa�y go do nowych zada�. Dlatego prawie od razu, na starej, wiejskiej plebani zapocz�tkowa� swoj� dzia�alno�� na rzecz dzieci. Od pierwszych dni pobytu w Miejscu Piastowym przyjmowa� biednych i opuszczonych ch�opc�w, przekszta�caj�c znaczn� cz�� plebanii w instytucj� opieku�czo-wychowawcz�, opart� na zasadach salezja�skich. Pod koniec 1893 r. liczba wychowank�w wynosi�a 20 ch�opc�w, w 1895 r. by�o ich ju� 50 i wci�� nap�ywali nowi. Brak miejsc dla dzieci potrzebuj�cych pomocy spowodowa� rozpocz�cie przez ks. B. Markiewicza budowy nowej plebanii. Ch�opc�w uczy� pracy na roli, w gospodarstwie, r�nych rzemios�, zaprawia� do trudnego, twardego �ycia.